Forum Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka Strona Główna Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka
CAO Grupa i inne rasy
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wychowanie psa (nie tylko Azjaty)- nasze pytania, problemy,
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka Strona Główna -> CAO - tematy ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyna
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:24, 22 Cze 2007    Temat postu:

Bardzo jestem ciekawa co myślicie o tej historii… Mówiąc szczerze bardzo mnie zaniepokoiła…
Choć od czasu do czasu dochodzą mnie plotki o Azjatch-samcach atakujących członków rodziny, ale mimo wszystko jakoś sobie tego nie wyobrażam…


Jak spotkałem się z Azjatami albo zagadka psiej rasy
W.Kacnielson.

fragmenty

„…Ogólnie sukcesy „Gahara” zaczęły się od pierwszej jego wystawy w 1992 roku. Jest film wideo z uwagami sędziego. Ogólnie pies był wspaniały.
Kochali go wszyscy: rodzina, ja, sędziowie kynologicznie i po prostu miłośnicy rasy. Gahar urodzony był w Leningradzie (ST.Petersburg), ale pochodzenie miał czysto aborygeńskie, turkmeńskie.

Gahar to nie był tylko pies – to był Przywódca.

Był miły w kontaktach z rodziną, ale zawsze był przywódcą.
I należy pamiętać o starej prawdzie: „Nie próbuj złamać przywódcy, jeśli twoje siły nie są z nim równe”.
Podporządkowałem sobie Gahara stanowczo i twardo kiedy rozpoczął bójkę z moim młodym samcem Kaukazem...

Moja żona nie jest zawodowym kynologiem. Jej stosunek do psów opiera się na dobroci dla zwierząt. I Gahar był jej ukochanym psem, czułym, posłusznym i pojętnym.
Tak, Gahar był dla niej czuły, ale moja żona nie była dla niego autorytetem. A ona o tym nie wiedziała i nie rozumiała tego!
A o zwierzęciu trzeba wiedzieć wszystko.
Tym bardziej, że patrząc na pochodzenie psa to jest potomkiem drapieżnych zwierząt.
A kobieta tego nie pojmowała i zdarzyło się nieszczęście….

Na szczęście skończyło się tylko na niewielkim chirurgicznym zabiegu. A przecież mogło być o wiele poważniej i straszniej – bo pies samiec przywódca jest w swojej wściekłości bezlitosny…
A oto jak to się stało.

Było lato, przyjechałem do domu około 22 wieczorem, a w domu nie było nikogo… Ani żony, ani dziecka, czteroletniego, który o tej porze powinien już spać…
Zakłopotany rozebrałem się i wtedy zawołał mnie sąsiad.
Gdy wszedłem do niego osłupiałem, zobaczyłem żonę w rozerwanym szlafroku, we krwi! Siedziała na krześle i ewidentnie była w szoku. Sąsiedzi jeden przez drugiego krzyczeli żeby zawezwać pogotowie. Ale moja żona czekała, póki nie przyjadę, choć czuła się bardzo źle.

Odprowadziłem do domu Tamarę (imię mojej żony), znowu obejrzałem rany. Najbardziej niepokoiły mnie te na plecach. Dwa jakby cięcia, jak od noża, symetrycznie z dwóch stron, między żebrami. A ręce i noga tez były poważnie pogryzione. Okropny widok! Trudno patrzeć, a co dopiero coś takiego przeżyć!

Co że wydarzyło się?

Psów w tym czasie mieliśmy sporo. Część mieszkało w wolierach, ale spacerowało po podwórzu. Żona wypuściła na spacer Chow-Chow i jedna z tych suk nagle „szczepiła” się z Azjatką, choć do tej pory nie było pomiędzy sukami konfliktów.

Tamara rzuciła się rozdzielać walczące suki. Gahar do tej pory obserwował bójkę i nie interweniował. Ale gdy żona zaczęła krzyczeć na psy, a w jej głosie nie było pewności, tylko przestrach i wahanie… To prawdziwy przywódca zdecydował się wmieszać, zaprowadzić porządek.
Chwycił Tamarę i ciągnął po podwórzu. Faktycznie, zakończył bójkę…

Dla człowieka ta akcja była niespodziewana i okrutna. Nasz czteroletni syn stał obok, płakał i krzyczał. Tamara krzyczała, żeby synek jak najszybciej pobiegł i schował się w domu, ale chłopiec tylko stał i płakał.
Nasz mały syn nie wierzył, że jego przyjaciel Gahar gryzie jego mamę…
To tragedia dla dziecka, dla nas wszystkich. Przecież jesteśmy ludźmi!

Ale! Dla psa przywódcy – to był zwykłe działanie, które przez tysiąclecia jego przodkowie przeprowadzali w stadzie.
Pies przywódca wmieszał się do bójki bo nikt prócz niego nie ma prawa zaczynać i kończyć bójki. Nie było Mnie – to porządek zaprowadził On!

Na mnie nigdy by nie zawarczał za bójkę, ale krzyk niepewnej, przestraszonej kobiety był sygnałem dla przywódcy – włączyć się.
Odciągnąwszy Tamarę od walczących suk, usłyszawszy prośby biednej ofiary Gahar puścił ja i zajął się swoimi sprawami.
Za minutę już do niej merdał ogonem. On nie był zły na żonę. On po prostu udzielił jej lekcji.
Okrutnej lekcji według naszych standardów. Ale psy udzielają sobie takich lekcji często, czasami codziennie.
I to powinien wiedzieć właściciel psów. Inaczej to on stanie się ofiarą stada…”
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kasia
Zaufany Użytkownik
Zaufany Użytkownik



Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: MAZOWSZE

PostWysłany: Pią 22:40, 22 Cze 2007    Temat postu:

Justynko!!!
Przeraziłaś mnie przedstawiając ten artykuł, ostatnio miałam akcje z Mudarem i Jagą, okrutnie Jagę potraktował, ale ten kurdupel-moja airedalka nawet na sekundę mu nie była dłużna, gdy ją odepchnał, rzucała sie dalej na niego, a ja głupota nie wiedziałam co robić bo miałam ze sobą dwójkę 2,5 letnich dzieci i zaczełam krzyczeć na nie, dopiero po chwili uzmysłowiłam sobie że one mnie nawet nie słyszą i wjechałam na nie kosiarką do trawy, i wtedy odpędziałam Jagę (mniejsza i lżejsza i znam ją 5 lat ) zabrałam do domu, On został. ( a do tej awantury nakręcił go ast z sąsiedztwa który zupełnie ingorował Mudara przez siatkę)..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyna
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:35, 23 Cze 2007    Temat postu:

Kasiu, przepraszam jeśli się tym fragmentem zaniepokoiłaś Embarassed
Poprostu przeglądając publikacje o CAO natknęłam się na artykuł i zawarty w nim fragment.
Nie podobało mi się to co przeczytałam... Nie mam samca Azjaty i nie potrafię ocenić na ile historia tu zawarta jest prawdziwa i realna.
Natomiast zadaję sobie pytanie - Czy kupując kiedyś samca Azjatę powinnam liczyć się z podobnym "ustawianiem" kogoś z rodziny przez "przywódcę"?
Jak takie zachowanie tłumaczyć? Czy wnioski autora są prawidłowe?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
basia
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 7:15, 24 Cze 2007    Temat postu:

Justyna napisał:
Bardzo jestem ciekawa co myślicie o tej historii… Mówiąc szczerze bardzo mnie zaniepokoiła…
Choć od czasu do czasu dochodzą mnie plotki o Azjatch-samcach atakujących członków rodziny, ale mimo wszystko jakoś sobie tego nie wyobrażam…



Czytając poczułam się nieswojo, ale jakoś nie potrafię tego sobie wyobrazić. I nie chcę myśleć w ten sposób o psie, który towarzyszy mi na co dzień. Może to beztroskie zaufanie, ale inaczej nie potrafię, nie potrafię i nie chcę w członku rodziny widzieć "przywódcy' dążącego do ustawienia stada/ludzkiej rodziny.
Luiza nie raz wspominała, że człowiek nie jest stadem dla psa, że zachowania względem stada nie przenoszą się na członków ludzkiej rodziny, że Azjata nie wykazuje agresji względem członków ludzkiej rodziny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyna
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:40, 24 Cze 2007    Temat postu:

basia napisał:

Luiza nie raz wspominała, że człowiek nie jest stadem dla psa, że zachowania względem stada nie przenoszą się na członków ludzkiej rodziny, że Azjata nie wykazuje agresji względem członków ludzkiej rodziny.


Dokładnie tak samo to wtedy zapamiętałam...
I wydawało mi się to prawidłowe, naturalne i zrozumiałe.
Dlatego tak mnie zdziwił i zaniepokoił ten fragment...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamil
Forumowy znawca
Forumowy znawca



Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 11:57, 25 Cze 2007    Temat postu:

Musimy zawsze Pamiętać, ze pies to tylko pies...niestety. One kierują sie innymi prawami. Ja żadnemu psu nie ufam w 100%. A pies ważący 50 - 70 KG to niezła maszynka...

To sa bzdury - nie ma "złotej rasy" Azjata nie azjata. Każdy pies jest wstanie konfrontowac z człowiekiem. To że Kaukazy, Azjaty nie wykazują specjalnych tendencji do konfrontowania z człowiekiem to nie oznacza, ze to się nie pojawia...Moze rzadziej niż u Rottów, Dobków i innych , ale zawsze.
Pies mieszkający z ludźmi gdzie nie ma naturalnego stada zamienia sobie owce na ludzi, kto w tym stadzie będzie przewodnikiem to już inna kwestia...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka Strona Główna -> CAO - tematy ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17
Strona 17 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin