Forum Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka Strona Główna Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka
CAO Grupa i inne rasy
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

dlaczego mam azjatę
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 24, 25, 26  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka Strona Główna -> CAO - tematy ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agnieszka
Zaufany Użytkownik
Zaufany Użytkownik



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Wto 20:49, 06 Gru 2005    Temat postu:

Witam serdecznie wszystkich Cool, dziękuję administratorowi forum za zaproszenie do dyskusji Wink

Moja przygoda z azjatami zaczęła się od wystawy w Koninie. Przechadzając sią pomiędzy ringami, trafiłam na moment prezentacji pewnej łaciatej suczki o niezwykle ujmującym spojrzeniu. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego psa i nie miałam pojęcia jaka to rasa.
W międzyczasie nabyłam rasowego labradora, zaczęłam jeździć na wystawy, i trafiłam na szkolenie psów, gdzie jednym z treserów był Kuba (właściciel hodowli Sanja).

Okazało się, że na wystawie widziałam jego suczkę Aziz Kawalkada. Połączyła nas wielka pasja do psów, w niedługim czasie dołączyłam do chłopaków jako szkoleniowiec. Opowiadania Kuby, książki i filmy o azjatach spowodowały, że coraz bardziej zaczęłam interesować się rasą. Nigdy nie zapomnę wystawy w Poznaniu, na której besta wygrał Ilgiz, wszystkie światła zgasły, tylko jeden reflektor został skierowany na niego, z głosników leciała melodia Queen, a ludzie na widowni szaleli.......

Aż przyszła cieczka Aziz i razem pojechaliśmy do Warszawy. Wybrańcem był oczywiście Ilgiz. Po powrocie zażartowałam, że jak się szczęśliwie urodzą to jednego szczeniaczka biorę. Nie myślałam o tym poważnie, bo mieszkałam z rodzicami, którzy nie chcieli nawet słyszeć o kolejnym psie.
Kiedy maluszki przyszły na świat Kuba nie musiał mnie długo przekonywać, ogladałam je co kilka dni i do dzisiaj nie wiem jak przekonałam rodziców, w każdym razie po wystawie w Bydgoszczy pojechałam po małego, rudego diabła o imieniu Bukara. I tak to się zaczęło. Dzisiaj mam kilka azjatów i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AniaRe
Zaufany Użytkownik
Zaufany Użytkownik



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 218
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książenice

PostWysłany: Wto 20:57, 06 Gru 2005    Temat postu:

Witajcie,

co do hodowli domowych i kennelowych: nie można generalizować, znam hodowlę, gdzie 10 psów jest wypuszczanych na chwilę z klatek. znam taka , gdzie 8 psów swobodnie porusza się po domu i ogrodzie, bawi z dziećmi i goścmi. A równocześnie znam przypadek tzw. domowej hodowli , kiedy suka ze szczeniakami była w garażu, w zasadzie tylko karmiona i to przez gosposię, bo państwo wyjechali.

Moja Re pochodzi z tzw. domowej hodowli, wyniuniana, wypieszczona-ale w mieszkaniu, bez zabaw na dworze. Pierwszy spacer był dużym przeżyciem. Choć ona nie była ani odrobine lękliwa, wręcz przeciwnie, zakręcona i odważna.
Dla odmiany Uma- raczej nie z mieszkania, na tyle na ile wiem, a charakter i socjalizacja bez zarzutu. Dla niej nie było niczego strasznego-poza samotnością Smile, tego nie znosi.


Tak sobie myślałam teraz, jak bym kupowała kolejnego psa, to co by dla mnie miało znaczenie.
Chyba bym nie kupiła od takiego całkiem domowego hodowcy, z jedną suką. Ale wyszło mi, że hodowcę trzeba koniecznie znać, być w hodowli, mając jako takie pojęcie, co się widzi.

Jak szukałam bernenki, trafiłam do znanej polskiej hodowczyni, długo rozmawiałam z nia przez telefon, wydawała się być sympatyczna i rzeczowa, duuużo informacji o psach, suki miały mieszkac na czas krycia u synowej, bo tam jest cały czas ktoś w domu. Pojechałam obejrzeć. To była moja pierwsza wizyta w hodowli. I teraz wiem, co widziałam ale wtedy zadziałało wyłącznie moje przeczucie-cos mi sie nie podobało. tak bardzo mi się nie podobało,że nawet moja 6-letnia wtedy Magda zapytała, czemu milczę. Nie kupiłam szczeniaka po tamtych sukach. A były tylko dwie na terenie, ale wypuszczone z kojca (to u berneńczyków nie jest typowe, bardzo źle znoszą seperacje od ludzi) dosłownie rzucały się na panią, natarczywie domagając się chwili uwagi. Nie potrafiłam wtedy ocenić, co się dzieje. Suki były wypuszczane na chwilę, albo przy gościach, nie miały kontaktu z ludźmi, to widze teraz, jak wspominam tę wizyte. Sposób , w jaki ta synowa hodowczyni opowiadała mi o sukach spowodował,że moje wrażenia się tylko pogorszyły.
Pomijam fakt, że pokazano mi matkę suki, którą byłam zainteresowana, podstawiając ją za córkę, ale to odkryłam po roku, jak juz odróżniałam berneńczyki na oko i pojezdziłam po wystawach.
A wydawało się, że optymalnie- hodowca z doświadczeniem, mało psów, ciągle ludzie w domu, duża wiedza, itd.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyna
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:20, 06 Gru 2005    Temat postu:

Witam wszystkich bardzo serdecznie!
Cieszę się ogromnie, że powstało nowe forum o CAO. Mam nadzieję zdobędę tu dużo informacji, które pozwolą mi na codzień lepiej zrozumieć moją roczną Azjatkę.
Pozdrowienia!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agnieszka
Zaufany Użytkownik
Zaufany Użytkownik



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Wto 21:37, 06 Gru 2005    Temat postu:

Dla mnie hodowla to pojęcie względne. Można pod nią podciągnąć i człowieka z pojedynczą suczką i producenta.

Znam wiele różnych hodowli, ale o niewielu mogę powiedzieć coś dobrego. Większość z nich to produkcje nastawione na zysk, gdzie psa traktuje się przedmiotowo. Oferują zwykle kilkanaście ras, szczeniaki boją się własnego cienia, często chorują. I nie zawsze ich pochodzenie jest zgodne z metryką. Dorosłe, nieproduktywne psy są uśmiercane lub wydawane.

Drugi rodzaj hodowli tworzą miłośnicy psów, którzy oddają im całe swoje serce. Mają kilka psów jednej rasy (góra dwóch), stawiają na jakość a nie ilość, inwestują w sprowadzanie dobrych psów i w dobre krycia, szczeniaki socjalizują poświęcając im jak najwięcej czasu, zapewniają jedzenie najlepszej jakości i stałą opiekę weterynaryjną. Psy żyją w tych hodowlach do śmierci, bo traktowane są jak członkowie rodziny. Są to ludzie, którzy mają stałą pracę, a psy traktują jak hobby.
Do takich zaliczam hodowle umieszczone na mojej stronie w linkach - pod tytułem zaprzyjaźnione hodowle, z nich mogę polecić szczeniaczka każdemu, bo wiem, że będzie zadowolony.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AniaRe
Zaufany Użytkownik
Zaufany Użytkownik



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 218
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książenice

PostWysłany: Wto 21:48, 06 Gru 2005    Temat postu:

Mając na mysli właściciela jednej suczki nie wyraziłam sie precyzyjnie. Zdecydowana większość znanych mi osób, które sa prawdziwymi pasjonatami, ma więcej niz jednego psa , i to tak jak piszesz, jednej , góra dwóch ras. I dokładnie tak, jak opisujesz, nie żyja z psów (ani nie pokryli suki "dla zdrowia"), maja pracę, a psy to ich hobby. I takie hodowle traktuję jako optymalne miejsce do kupienia psa. Ale od każdej reguły sa wyjątki...
Rzeczywiście, "najgroźniejsze" są miejsca, gdzie psy i szczeniaki stanowią jedyne, lub poważne zródło dochodu.


Ostatnio zmieniony przez AniaRe dnia Wto 22:13, 06 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MOGUL
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:08, 06 Gru 2005    Temat postu:

Ale fajnie piszecie !!!!!!!! , bardzo mi się podoba taka analiza... , macie rację, najważniejsze to porozmawiać z wlaścicielami i poznać ich stosunek do psów , no i oczywiście stosunek psów do właścicieli.
Agnieszka , wspaniały opis początków przygody z Azjatami , aż mi ciarki przeszły po plecach jak opisywałaś oświetlonego reflektorami Ilgiza !!!
Co za przeżycie !!! I Kuba, zaproś go koniecznie na to forum, na pewno ma nam wiele do opowiadania ......, A pamiętasz jak rozmawiałyśmy kiedyś o tych pierwszych , sprowadzonych do Polski azjatach? Dalej mnie nurtuje ich historia........
Witaj Justyna, wklejaj zdjęcia i opowiadaj .........
Ania , faktycznie , generalizować nie można , jak zbiorę mysli to opowiem jak kupowaliśmy naszą parkę Zuma I Mogulę .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyna
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:30, 06 Gru 2005    Temat postu:

Może najpierw odpowiem na podstawowe pytanie - Dlaczego mam azjatę. Całe życie były u mnie w domu psy. Prawie trzy lata temu, zdałam sobie sprawę, że nasz ukochany, wzięty ze schroniska kundelek już jest w bardzo sędziwym wieku i zdrowie mu coraz mniej dopisuje. Żal mi było naszego synka, który bardzo przeżywał każdą chorobę psiego staruszka. Zrodziło się pytanie, co dalej.
Wtedy po raz chyba pierwszy, poszłam z synkiem na wystawę psów. No i stało się – jak piorun z jasnego nieba. Doszliśmy tylko do ringu gdzie były wystawiane azjaty i tam już pozostaliśmy do końca. Jeszcze w tej chwili, gdy zamknę oczy pamiętam dokładnie jak wyglądał pierwszy widziany przeze mnie w życiu azjata.
Po powrocie do domu zaczęły się poszukiwania wszelkich możliwych informacji o rasie, przede wszystkim o ich psychice i wymaganiach.
W domu natomiast zaczęła się tragedia – mąż, rozsądny człowiek starał mi się wybić z głowy posiadanie „tak dużego i niebezpiecznego dla otoczenia psa”. Poza tym uważał, że nasz staruszek nowego lokatora w domu nie przeżyje. Synek przechodził z jednego obozu do drugiego, w zależności, który z rodziców, co mu obiecał. Negocjacje i „walki” trwały blisko dwa lata.
W końcu dzięki pomocy przyjaciół, którzy stwierdzili, iż jestem nieuleczalnym przypadkiem udało mi się przekonać męża. Pozostało wybrać dobrą hodowle, w której kupimy suczkę. W grudniu ubiegłego roku pojawiła się w naszym domu Azjatka.
A co ważne, nasz staruszek od przybycia do domu młodej, psiej damy odmłodniał! Weterynarze twierdzą, że daliśmy mu parę dodatkowych lat życia. Nowy, młody pies w domu jakby go rozruszał i dodał wigoru.
Nasza Azjatka spełniła absolutnie wszystkie nasze marzenia i oczekiwania, nawet dała nam o wiele więcej. Natomiast też muszę powiedzieć, że sprawia mi trochę „kłopotów”. Mimo prawie dwuletnich, teoretycznych przygotowań do życia z azjatą, zaskakuje mnie bardzo często… po prostu muszę się jeszcze dużo, dużo nauczyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agnieszka
Zaufany Użytkownik
Zaufany Użytkownik



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Wto 23:12, 06 Gru 2005    Temat postu:

Magul zaprosiłam już Kubę, mam nadzieję, że zechce dołączyć.

Chyba zebrało mi się na sentymenty. Rolling Eyes
Może opowiemy troszkę o tym jak my się poznaliśmy?

Magul poznałam na wystawach. Mamy sunie w podobnym wieku. Któregoś razu na wystawie klubowej w Warszawie na Stegnach suczka Mogul o imieniu Mogul złapała faceta za udo, ten o mało nie zrobił striptizu, żeby pokazać co się stało. Cała sytuacja była tak komiczna, że nie mogliśmy z Kubą powstrzymać się od śmiechu. Ale tak naprawdę naszą znajomość zapoczątkowały nasze pierwsze mioty, miałyśmy je krótko po sobie więc mogłyśmy na gorąco dzieliś się spostrzeżeniami o szczeniaczkach i wychowujących je mamach. Od tego czasu minęło kilka lat i bardzo się cieszę, że nadal mamy ten kontakt. Razz

Izkę i jej tatę (pozdrawiam Razz ) poznałam na wystawie w Grudziądzu. Oczywiście musiałam ich zaczepić ze względu na Cebaja, którego znałam jako brata Carycy (sunia Kuby), i którego miałam okazję tarmosić jako małego szczeniaczka na wystawie w Sopocie, zanim do nich trafił. Później spotkalismy się na wystawie w Warszawie, Cebaj wyglądał bardzo ładnie miał szansę wygrać, pan Rafał nie miał jeszcze doświadczenia w wystawianiu, więc stałam przy ringu i wrzeszcałam co ma robić. Emocje były wielkie i o ile dobrze pamiętam Cebaj wygrał. Od tego czasu spotykaliśmy się prawie na wszystkich wystawach, a rodzeństwo Jimi podbijało serca publiczności. Razz

Z Luizą (Karanuker) spotkałyśmy się na wystawie europejskiej w Bratysławie, prezentowała wtedy śliczną białą sunię (wiecie jaką Wink ) Razz

Zaś z Sylwią połączyła nas wspólna rywalizacja. Razz

Oj dużo by można opowiadać. Rolling Eyes

Szkoda, że nie możemy się chociaz raz w roku spotykać, jak robią to właściciele nowofunlandów, zrzeszonych w ratownictwie wodnym, i wymieniac doświadczeń w towarzystwie naszych pupili, przy piwku i pieczonej kiełbasce Sad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sylwia
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 4047
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:26, 06 Gru 2005    Temat postu:

Agnieszka, ale swojski temat Razz
z obecnych tu na razie forumowiczów ->
Z Tobą spotykałam się przy/na ringu, aż zaczęłyśmy rozmawiać Very Happy
Z Mogul miałam kontakt mailowy, aż podeszłam do niej na wystawie w Poznaniu i się poznałyśmy
Izę i Luizę widuję na wystawach i ... tyle Laughing


Co do spotykania się - dla chcącego NIC trudnego, czyli nic nie stoi na przeszkodzie, o czym przekonałam się na forum 3M, gdzie zapoznałam wiele osób (nie tyko właścicieli azjatów) w realu i z nimi na spotkanie można się umówić wieczór wcześniej, a następnego dnia przejechać ok. 300 km by się spotkać i przegadać prawie całą noc Mr. Green , już nie mówiąc o czymś planowanym, jak spotkanie w wieczór przed wystawą Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MOGUL
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 0:20, 07 Gru 2005    Temat postu:

Agnieszka , śmiać mi się chciało jak przypomniałaś historię z Mogulką na ringu w Warszawie, pragnę tylko dodać że siedzieliśmy wtedy przy rozkładanym stoliczku / Mogulka przed nim / na którym stały jakieś lemoniadki i ten Pan zbliżyl się aby wziąć coś ze stołu, i wszystko dalej potoczyło się jak piszesz...... Striptiz się odbył , ale na szczęście Pan okazał się wspaniałomyślny i przyznał do popełnienia błędu, nie myślał że córeczka Ilgiza jest taka ostra !!! Z tym Panem był jego kolega, wysoki , postawny, który nie zabierał głosu. Parę miesięcy później dostałam telefon do Pana Szykiedansa , którego chciałam się poradzić w pewnej sprawie, zatelefonowałam, przedstawiłam się, że niby moje nazwisko Panu nic nie mówi, a tu słyszę: jakże nie, Pani suczka Mogul ugryzła mojego kolegę na Wystawie w Warszawie...niech się Pani nie przejmuje, etc, etc, To był właśnie ten milczący Pan z Wystawy......Do tej pory z obu Panami mamy dobry kontakt. ......
Agnieszka pierwsze nasze spotkanie było na Wystawie w Chojnicach, ale wtedy nie rozmawiałyśmy.
Moje psy od małego chodziły z nami wszędzie, byłam z tego znana w Trójmieście że można je było zobaczyć zarówno na molo w Sopocie jak i
w najbardziej ruchliwych centrach Handlowych..... Na wystawy zaczęły chodzić w wieku 6-ciu miesięcy ale tylko w ramach przyzwyczajania ....
Zachowywały się różnie, na pewno jako młodzież gorzej niż jako dorosłe... wychowywane na odosobnionym dużym terenie zawsze w parze , od małego spędzały noc na stróżowaniu , wystawy uwielbiały, dosłownie biły się kto pierwszy wsiądzie do samochodu , oczywiście Mogul wpychała się pierwsza i zajmowała najlepsze widokowe miejsce. Zum na ogół ustępował .........dla nich wystawy to było jak wybierać się na polowanie, szły sobie ważne razem i tylko w takich okolicznościach Mogul uznawała przywództwo Zuma, wpatrzona w niego odbierała jego sygnały odnośnie " niebezpieczeństwa" , pilnowała go jednak bardzo pod względem zawierania znajomości z suczkami , biada tej, którą Zum wyróżnił specjalnymi względami......

pozdr. MD


Ostatnio zmieniony przez MOGUL dnia Śro 8:53, 07 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MOGUL
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 0:23, 07 Gru 2005    Temat postu:

Odnośnie spotkania to niestety nie z moimi psami ......... ani u mnie w domu ani poza nim, oczywiście spotkania bez psów to inna inszość...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sylwia
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 4047
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 0:27, 07 Gru 2005    Temat postu:

No w naszej rasie, to chyba lepiej bez psów Cool , ewentualnie 1 suka i 1 pies Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MOGUL
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 0:34, 07 Gru 2005    Temat postu:

Ale ja zrozumiałam że już spotykaliście się właśnie z psami i jeszcze do tego w domu gospodarza były jakieś koty, które azjaty wycałowywały?
Dla mnie to była jakaś historia nie z tej planety? Czy aby dobrze zrozumiałam?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sylwia
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 4047
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 0:47, 07 Gru 2005    Temat postu:

Przeważnie psy obecne na spotkaniu, to ... psy domowników Laughing

U mnie był Misiek z RR, wtedy Agram przebywał w miejscu całkowitego odosobnienia Mr. Green , Nukura trochę się pobawiła z RR, lekko zbita z tropu jego wybuchem miłości Laughing , potem nowy kolega zaczął ją poważnie denerwować i jak jedno było na tarasie (ogrodzonym), to drugie sobie biegało po podwórzu, nie dało rady inaczej, taka jest śreeednio gościnna... Cool

Teraz w listopadzie Dag Kosy zapoznał się z majorką (suczką) Archiesy - nie było wyjścia, bo mieli w jej mieszkaniu nocować Laughing . Mieszkają tam również dwa koty. Dag przyzwyczajony jest do kotów, bo ma swoje, one z kolei do psa, bo mają swojego. Jednakże nie wiedziałam, by się zbliżały do Daga, trzymały dystans raczej (okolice parapetu lub inny pokój Laughing ).

Mogul - dziwisz się takiej sytuacji, bo Twoje psy nie mają swoich kotów Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MOGUL
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 0:59, 07 Gru 2005    Temat postu:

Sylwia ja jestem pewna że "swoje" to by zaakceptowały , ale obce to co innego inaczej pachną.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka Strona Główna -> CAO - tematy ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 24, 25, 26  Następny
Strona 3 z 26

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin